wtorek, 30 marca 2010

Dawno nie pisałem. Sporo roboty ostatnio na uczelni gorąca końcówka magisterkę i ostatnie projekty chcę/muszę oddać do czerwca. Długo wyczekiwana wiosna się pojawiłą, więć porzadków trochę trzeba było zrobić. Teraz intensywne przygotowanie do świąt.

Swoją drogą usłyszałem w radu Wnet reklamę że Pan Cejrowski będzie miał audycję w Wielki Piątek od rana (chyba od godziny 7:00) prosto z Jerozolimy. Osobiście polecam.

poniedziałek, 15 marca 2010

Gdańsk vs Danzig


Miasto z którego pochodzę posiada bogatą historię, chociaż przy spotkaniach z obcokrajowcami z EU zazwyczaj trzeba posłużyć się nazwą Danzig żeby skumali że mowię o największym mieście północnej polski, a nie z jakieś bliżej nieokreślonej wioski tzw. middle of nowhere . U nas w Polsce najbardziej pamięta się okres Rzeczpospolitej, kiedy Gdańsk był oknem na świat dla całego królestwa polskiego, ewentualnie wydarzenia związane z upadkiem PRL. Port żył handlowano na potęgę. Dzisiejszy Gdańsk jest nieco oderwany od historycznej ciągłości, większość z nas współczesnych gdańszczan to potomkowie w 2-3 pokoleniu "najeźdźców" z południa Polski, którzy zajęli miejsce po uciekających niemcach. Mało osób kojarzy że przed Wielką Wojną w Danzigu mieszkało około 8% Polaków a reszta to tzw żywioł niemiecki. Cóż koła historii sprawiły że teraz Gdańsk jest 100% polskim miastem, jednakże wśród mieszkańców nie ma tego sentymentalnego przywiązania jakie można wyczuć u krakusów czy warszawiaków. Większość z nas dzisiejszych gdańszczan ma rodziny w lubelskim. Miasto zresztą przed wojną nie było zbyt duże, to komunizm zaczął potężną industrializacje kraju, tysiące ludzi przybyły do miasta do pracy, wiec nabudowana wszędzie blogów, które do dzisiaj straszą w krajobrazie miasta. Przedwojenny Danzig był inny, w stylu architektończnym jak miasta północnych Niemczech. Znakiem rozpoznawczy jest czerwona cegła.

Sporo w internecie można odnaleść stron poświęconych historii Gdańska. Sporo można obejrzeć starych zdjęć, wiele miejsc wyglądało o wiele lepiej dawniej niż dzisiaj. W tym linku można podejrzeć historie jednej ze stoczni przed wojną . Pamiętam nawet wystawę zdjęć na mojej Politechnice, z przedwojnia.
Dowiedziałem się że moja uczelnia była zbudowana na początku XX wieku, jako niezwykle nowoczesna uczelnia techniczna, której podstawową rolą było rozwijanie techniki morskiej i przygotowywanie kadry technicznej dla przemysłu. Czasy się zmieniają wydział okrętowy nie cieszy się już szacunkiem, a kolejni rektorzy myślą jak go zamknąć.


Fot. Front Gmachu Głównego Politechnik Gdańskiej

poniedziałek, 8 marca 2010

Konserwatyzm to nie PIS

Wiele osób z którymi rozmawiam myli partię braci K. z partią konserwatywną. W ich przypadku jest to nie prawda. Konserwatyzm jest postawą charakteryzującą się przywiązaniem do wolnego rynku i etyki chrześcijańskiej. PIS jest zaś typową partią socjalną w sprawach gospodarki, oni lubią dbać o ludzi, rozdawać socjal i posiadać duże państwowe firmy pod swoją kontrolą. Wolny rynek którym się wszyscy politycy lubią afiszować w programach wyborczych w wielu przypadkach zanika w naszym kraju. Wolno rynkowcy opowiadają się między innymi za prywatnymi szkołami wyższymi i prywatną opieką zdrowotną. Oba te postulaty są niedoprzyjęcia w EU (a co za tym idzie w PL) w przeciwieństwie do USA.
Wolność też jest słowem kluczem po lewica i konserwatyści innego ją definiują. Dla konserwatysty wolność do wolność do decydowania o osobie i swoim majątku, a także pełna odpowiedzialność za własne czyny. Lewica uznaję tzw "wolność do" czyli żeby jednym grupą dawać pewne przywileje kosztem innych grup, tego chcą np feministki które żądają wprowadzenia parytetów w różnych dziedzinach życia. A czym jest parytet ? Najprościej państwo używając prawnego przymusu wprowadza siłą regulacje, które nie są naturalnym wynikiem gry rynkowej tylko czymś sztucznym zaplanowanym przez biurokratę.
Wolność jest brakiem nakazów/zakazów dla konserwatysty, dla człowieka lewicy wolność to regulacja która wprowadza sprawiedliwość.

czwartek, 4 marca 2010

Przy lekturze Kapuścińskiego

Ostatnio sporo się piszę o biografii Ryszarda Kapuścińskiego, znanego dziennikarza i autora wielu "kultowych" książek, których nie miałem okazji poznać. Wziąłem się do roboty i zacząłem lektury "Imperium" tegoż autora. Książka jest niezwykle ciekawa, autor piszę o swoich podróżach i przemyśleniach o ZSRR. Szczególnie zaciekawił mnie opis południa: Gruzja, Armenia, daleka Syberia... jest to ta część świata o której moja wiedza jest szczątkowa. A jest to obszar niezwykły, zwany kolebką ludzkości. Tutaj powstało pierwsze chrześcijańskie państwo, w czasach gdy na terenach polski była dzicz totalna. Region ten jest też stykiem potężnych starożytnych imperiów, jest to także styk potężnych religii i co tu dużo mówić styk Europy i Azji... Pióra pisarza także zasługuje na uznanie. W samej książce pojawia się wiele ciekawych informacji, dowiedziałem się że są ludzie którzy przebijają Rosjan w piciu wódki :O