sobota, 6 listopada 2010

Śmierć rycerza na uniwersytecie

Jestem świeżo po lekturze książki Mateusza Matyszkowicza "Śmierć rycerza na uniwersytecia". Książka interesująca wydana dzięki wydawnictwu pisma Teologia Polityczna, pozwolę sobię przepisać tył okładki jako zachęte do lekturt:

"Mateusz Matyszkowicz patrzy na Polskę i współczesne społeczeństwo oczami człowieka, którego uformowała klasyczna filozofia. Dlatego widzi więcej, a to co widzi, opisuje interesująco i przenikliwie. Utopieni w morzu banałów, stereotypów i fałszów współczesnego przekazu rzadko mamy okazję obcować z książką, która otwiera oczy, porządkuje umysł i skłania do dalszych poszukiwań."

Chętnie sięgnełem po ten tytuł ponieważ zwykła publicystyka zaczyna mi powszednieć, spory tam prowadzone i komentarze naszej rzeczywistości potęgują tylko efekt zniesmaczenia i nie dają okazji do jakiejś głebszej refleksji. Ponadto temat kondycji moralnej dzisiejszej inteligencji jest rzadko podejmowany w dyskusjach prywatnych i publicznych, mimo że jest sprawą dość nurtującą mnie osobiście.

Chciałem się także pochylić na jednym zdaniem autora które zwróciło moją uwagę " Ludzi niewolnych charakteryzuje to, że dla nich nie istnieje świat poza koniecznością. " Coś w tym jest, istnieje jakiś schemat, że przed nami istnieje zawsze jakiś cel do zrealizowania, zdać następny egzamin, skończyć projekt, zrealizować plan A potem B, C, D i E... i tak jakość bez chwili zadumy nad tym wszystkim.

czwartek, 7 października 2010

Nie ma pracy w Angli ?!

"Nie ma pracy w Anglii", "teraz ciężko o prace w Londynie" słyszałem podobne opinie w ostatnim czasie, zarówno w TV jak i na mieście. Muszę stwierdzić że to "bullshit". Różni ludzie wypowiadają te opinie i większość z nich nie ma bladego pojęcia o czym mówią. Tymczasem mój brat, będąc w Polsce i szykując się do wyjazdu do Londynu (lub potocznie Lądka :)) wysłał cv sztuk 30 w sobotni wieczór. Po około 30 minutach dostał telefon z zaproszeniem na rozmowę o prace w następny poniedziałek. W ciągu następnej doby odpowiedziały jeszcze dwa inne miejsca, w celu zaproszenia na rozmowę. Czyli na 30 cv aż 3 odniosły sukces, czyli 10% skuteczności. Nie mówię oczywiście o obfitości rynku pracy obejrzenie ofert z samego Londynu które się codziennie pojawiają jest niemożliwe fizycznie. W naszych warunkach jest nieco inaczej mi wystarczy codziennie 15 minut na przjerzenie wszystkich ofert z danego dnia, z wszystkich branży w całym województwie pomorskim.

Tymczasem tutaj na miejscu ja poszukuję pracy jako inżynier (tak żeby pisać dyplom i zdobywać doświadczenie) od lutego wysłałem z 80 cv i dostałem dwa zaproszenia na rozmowę.

Brat poszedł na rozmowę, we wtorek dzień i próbny i od dzisiaj pracuje na umowe o prace :)

Vivat anglosasi !

wtorek, 28 września 2010

Jesień

Cóż w końcu nadeszła, chłodna i deszczowa... U mnie wiele się nie dzieje stąd i dość mało wpisów. Z ciekawostek oczekuje na rezultat rozmowy o prace w jednej z trójmiejskich stoczni. Podejrzewam że w przeciągu 2 tygodni będę znał rezultat. Póki co dłubie przy dyplomie, za jakiś czas wrzucę może nawet parę fotek mojego modelu kontenerowca. Mam też nadzieje że dzień w którym skończę obliczenia kontenerowca jest coraz bliżej, jak to skończę to reszta pracy magisterskiej będzie tylko formalnością.

Z ostatnio oglądanego, jednego z klasycznych filmów sci-fi:

http://www.youtube.com/watch?v=5SJVP4YAybs

czwartek, 16 września 2010

Ja chce do Chin...

Jestem świeżo po obejrzeniu programu w tv. Pan Staniłło (ekspert od energetyki), opowiadał że w 2013 ceny energii elektrycznej w Polsce mogą wzrosnąć o 100% WTF ? O co chodzi ? Jak ? Podwyżka będzie rezultatem wprowadzenia w życie pakietu klimatycznego w UE. Wyżej wymieniony pan, użył dwóch ciekawych określeń, które opisują fundamenty dzisiejszych społeczeństw. Wealthfare w Polsce tłumaczone chyba na państwo dobrobytu i workfare dla określenia krajów Azji, tłumaczenia nie znam. Ciekawy był też komentarz że kraje Europy zachodniej mają okres swojego maksimum cywilizacyjnego za sobą, są teraz w fazie wygodnego życia na które Polski po prostu nie stać. Cóż robić, ja za dwa, trzy miesiące jadę do Londynu szukać roboty jako inżynier, a potem pewnie do Azji :P

wtorek, 24 sierpnia 2010

Wakacje i wodowanie

Czas wakacyjny leniwie leci, jeśli człowiek nie ekscytuje się dziennikami telewizyjnymi to nic specjalnie się nie dzieje. Nawet w TV nic ciekawego nie puszczają poza starociami.

Co u mnie ? Generalnie odbyłem krótki staż w jednej z trójmiejskich firm okrętowych (liczyłem że uda mi się tam zatrudnić, ale niestety nie ma za dużo zamówień i oni przeszli na "survive mode"), spędziłem troche czasu z znajomymi, przygotowałem siostre do poprawki z matmy i troche podłubałem przy dyplomie.

Z ciekawszych rzeczy wrzuce fotkę z wodowania nowego statku w Stoczni Gdańskiej, całkiem ładna jednostka do branży offshore (czyli wszystko co związane z wydobyciem ropy).

Oto i Fugro Symphony (fotki Marcina J.):




sobota, 10 lipca 2010

Paul ośmiornica

Mistrzostwa mają się ku końcowi, finał się zbliża. Newsy donoszą o ośmiornicy-wrożce która miała przepowiedzieć rezultaty meczów reprezentacji Niemiec.
Zwierzątko ma na imię Paul i trafnie przepowiedziało porażkę drużyny niemieckiej w meczu z Hiszpanią. Co by nie mówić zwierze ma zna się całkiem nieźle na futbolu i zrobiło karierę w internecie.
Wróżba polega na podsunięciu głowonogowi dwóch puszek z jedzeniem, każda puszka jest oznaczona flagami grających drużyn, jeżeli ośmiornica zdecyduję się zakąsić jedzenie z puszki oznaczonej flagą, to oznaczą że dana reprezentacja ma wygrać mecz.
Coż można rzec ?
Poczekamu do finałów podobno ma wygrać Hiszpania. Podobno...

piątek, 2 lipca 2010

Sondaż Shoogunn'a

Ostatni raz o wyborach. Spróbuję przewidzieć wynik wyborczy, podobnie jak nasze "pro" sondażownie:
hrabia BK- 55-52%
JK- 100-(hrabia BK)%
Ciekawe na ile trafnie przewidzę wynik :)

PS: Z lobbingów amerykańskiego lub niemieckiego, osobiście preferuję amerykański :P
PS2: Na stronce rzepy jest ciekawa rozmowa pana Semki z zaproszonym profesorem socjologii z UW, żeby nie było ten profesor mówi że paradoksalnie wybór BK może zatrzymać proces reform bardziej niż wybór JK. Zainteresowanych odsyłam na stronkę gazety.

wtorek, 29 czerwca 2010

O wyborach

Nie będę się rozpisywał, ale ciekawy jestem komentarzy. Głosuję na J.K. !

Argumenty że to obciach i że tylko starzy, biedni i niewykształceni na niego głosują do mnie nie trafia.

niedziela, 13 czerwca 2010

Czarne wizje przyszłości EU

Od pewnego czasu dość często łapie się na tym że wśród rozmawiając z ludzmi często schodzę na temat przyszłości Europy.
Sporo ludzi dostaje pewnego szoku spotykając się z moją opinią że za 20-30 lat Europa to będzie jeden wielki bankrut rozrywany niepokojami wewnętrznymi. BAnkructwo moim zdaniem weźnie się z absurdalnej ideologii nie chodzi tylko o MEGAsocjal ale także wypaczenia sensu ekologii i braku zrozumienia na czym polega postęp techniczny. Plus dotego wszystkiego mega słaba dzietność cześci "rdzennych europejczyków". Nie ma o czym dyskutować moim zdaniem największy wyż powojennej Europy (dzieci kwiaty) właśnie zaczynają przechodzić na swoje wypracowane wysokie emerytury. Nawet bogate kraje jak Niemcy czy Francja nie wytrzymają tego, założenie że emigranci (między innymi ja ten co tutaj pisze) będą grzecznie pracowali na ich emerytury jak oparta na założeniu. Założenie to mówi że emigrantą z dzkich krajów jak Polska zachód tak ich porazi bogactwem, wolnością itp że oczywistym jest że będą tam chcieć mieszkać i pracować, ale.... oni nie zakładają że jak się zaczną na problemy na pokładzie i statek zacznie tonąć, to emigranci to będą ci pierwsi co się rzucą do ucieczki. Jaka jest różnica dla człowieka z Polski pracować w Holandii, Francji czy Anglii ?
Ludność arabsko-afrykańska też w swojej lwiej części nie będzie miała chęci pracować na emerytury starych europejczyków (można by ich nazwać trafnie wampirami), bo to oni chcą dostawać swój socjal.
Czasy są ciężkie, w Eurolandzie zaczynają się cięcia to nas uratuje- któs może tak powiedzieć. Ja w to nie wierze. Wystarczy sobie przeczytać taki oto artykuł i już ręce opadają.


wtorek, 8 czerwca 2010

Result

Konkurencja okazała się lepsza, cóż gratulacje dla przeciwnika.
Ja sam teraz spokojnie oddam się pracy nad dyplomem, w końcu to już 7 jesień na Politechnice się zbliża :)

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Czekając na "result of interview"

Czwartek: noc przygotowania, bagaże spakowane prezentacja w PowerPoincie nie gotowa. Nad ranem wszystko gotowe, godzina na sen i pobudka po 5:00...
... lotnisko lot przełożony z 6:15 na 7:15 (ale i tak lubie tanie linie)...
Lądowanie w Eindhoven -> pociąg do R'damu.
Po przybyciu przyjeżdża po mnie agent i zabiera na rozmowę do uroczego biura. Wchodząc na "interview" spotykam w drzwiach mojego rywala na "moje" stanowisko. Rywal okazuję się rodakiem, a spodziewałem się mieszkańca Orientu. Przesłuchanie trwa z godzinkę, czułem się prawie jak na Idolu, trzeba było się pokazać i zbajarować rozmówców. Ostatecznie żegnam się i główny boss pokazuje mi biuro i ewentualną przyszła załogę. Okazuję się że z 22 inżynierów dwójka to rodacy z Szczecina. Boss dumnie prezentuje modele projektów statków już wykonanych przez ich firmę, nie powiem całkiem nieźle to wygląda.
... Hotel-> siesta -> wieczór ze znajomymi krakusami (uszanowanie dla Pani domu z wyborne jedzenie)
Sobota i niedziela powrót do Polski. Lot z Eindhoven do Wawy. W Wawie miło spędzony czas z ziomkami (uszanowanie dla gospodarza i kuchmistrza)... i mniej przyjemna przejażdżka PKP do Gdańska (5 godzin !)

... a teraz czekam na telefon.

Dla tych co nie słyszeli holenderskiego :)

http://www.youtube.com/watch?v=sSVLIKOjQsk

piątek, 28 maja 2010

Rozterki

Ehhh życie jesteś sztuką wyboru.

Moja sytuacja jest taka studia zaczęte w 2003 na czcigodnej politechnice, lata lecą a zamiast jak przyzwoity student wreszcie skończyć to pojachało się do roboty w Holandii. Teraz wróciłem w pocie czoła dyplom próbuję uwieńczyć, a tu możliwość kolejnego wyjazdu. Znów Rotterdam i znów ciekawa praca w porządnej firmie.

poniedziałek, 10 maja 2010

Globalne ocieplenie ?!

Jeżeli prawdą jest że emisja CO2 powoduje wzrost temperatury na świecie, to ja apeluje dawajmy więcej to pieca. Niech najbrutniesze huty i zakłady znów zaczną buchać czarnym dymem. A czemu tak piszę ?

Cóż mega-zima, i 7 stopni Celcjusza w maju to już chyba powód wystarczający. U nas w pomorskim mamy jeszcze bonus zwany wiatrem od morza, który ochładza klimat jeszcze bardziej. Co by nie mówić kurtki zimowe są wciąż w użyciu.

środa, 21 kwietnia 2010

Gdzie są teorie spiskowe ?

Koniec żałoby, niech zmarli w katastrofie spoczywają w spokoju.

Polecam artykuł pana Warzechy . Autor słusznie zauważa że słowo zamach stało się tabu w PL w ostatnich dniach. Ja pytam czemu ? Normalne jest że powinno się pojawiać mnóstwo hipotez w temacie przyczyn katastrofy. W USA po zniszczeniu wiesz pojawiły się filmiki szeroko znane w internecie, gdzie udowadnia się w nich że za zamachem stoi rząd USA ?! Co by tam o tym nie myśleć, ale to jest prawdziwa teoria spiskowa. A u nas nawet nikt nie próbuje zasugerować nic w mediach. Na razie słyszałem parę hipotez roboczych dziennikarzy:
a) pilot nie umiał latać (dziwne)
b) warunki pogodowe były super trudne i na pewno prezydent zmusił pilota do lądowania (jasne piloci to samobójcy, a mgła to najgorsze możliwe warunki pogodowe, jakby nie było burz, snieżyc, potężnych wichrów )
c) awaria sprzętu

Trzeba stawiać także i hipotezy o zamach. Zresztą wielu komentatorów podkreśla że Rosji to się by i tak kalkulowało. Pozbyli się przywódcy próbującego budować politykę tzw. prometejską, co jest nie mile widziane w imperium. I generalnie zmasakrowanie PiS czyli partii bardziej proamerykańskiej i antyrosyjskiej też jest im na rękę.

PS Z blogu typa co bardziej ogarnia tematy o samolotach i Tupolewach warto przeczytać choćby za ten cytat: "tupek 101 był technicznie w wyśmienitym stanie technicznym i mógł jechać w każdą podróż. Ta sama maszyna wiozła przed kilku dniami premiera Tuska na uroczystości w Katyniu z udziałem premiera Putina. Tupolew jest po prostu jak mercedes beczka. Ten konkretnie model miał nawet świeżo chromowane dekle."

środa, 7 kwietnia 2010

Z sieci "Upadłe Detroit"


Link ten pokazuje krótki filmik z upadłego Detroit.

Widoki dość znajome ?!

Lubię w USA to że sporo tzw zwykłych ludzi widzi zagrożenie w ideologii lewicowej i się nim sprzeciwia. W przeciwieństwie do EU gdzie w zasadzie nie ma już klasycznego konserwatyzmu, wierzącego w wolny rynek.


Tylko regulacje, ubezpieczenia, regulacje, ubezpieczenia... i na końcu z dobrobytu robi się nedza.

wtorek, 30 marca 2010

Dawno nie pisałem. Sporo roboty ostatnio na uczelni gorąca końcówka magisterkę i ostatnie projekty chcę/muszę oddać do czerwca. Długo wyczekiwana wiosna się pojawiłą, więć porzadków trochę trzeba było zrobić. Teraz intensywne przygotowanie do świąt.

Swoją drogą usłyszałem w radu Wnet reklamę że Pan Cejrowski będzie miał audycję w Wielki Piątek od rana (chyba od godziny 7:00) prosto z Jerozolimy. Osobiście polecam.

poniedziałek, 15 marca 2010

Gdańsk vs Danzig


Miasto z którego pochodzę posiada bogatą historię, chociaż przy spotkaniach z obcokrajowcami z EU zazwyczaj trzeba posłużyć się nazwą Danzig żeby skumali że mowię o największym mieście północnej polski, a nie z jakieś bliżej nieokreślonej wioski tzw. middle of nowhere . U nas w Polsce najbardziej pamięta się okres Rzeczpospolitej, kiedy Gdańsk był oknem na świat dla całego królestwa polskiego, ewentualnie wydarzenia związane z upadkiem PRL. Port żył handlowano na potęgę. Dzisiejszy Gdańsk jest nieco oderwany od historycznej ciągłości, większość z nas współczesnych gdańszczan to potomkowie w 2-3 pokoleniu "najeźdźców" z południa Polski, którzy zajęli miejsce po uciekających niemcach. Mało osób kojarzy że przed Wielką Wojną w Danzigu mieszkało około 8% Polaków a reszta to tzw żywioł niemiecki. Cóż koła historii sprawiły że teraz Gdańsk jest 100% polskim miastem, jednakże wśród mieszkańców nie ma tego sentymentalnego przywiązania jakie można wyczuć u krakusów czy warszawiaków. Większość z nas dzisiejszych gdańszczan ma rodziny w lubelskim. Miasto zresztą przed wojną nie było zbyt duże, to komunizm zaczął potężną industrializacje kraju, tysiące ludzi przybyły do miasta do pracy, wiec nabudowana wszędzie blogów, które do dzisiaj straszą w krajobrazie miasta. Przedwojenny Danzig był inny, w stylu architektończnym jak miasta północnych Niemczech. Znakiem rozpoznawczy jest czerwona cegła.

Sporo w internecie można odnaleść stron poświęconych historii Gdańska. Sporo można obejrzeć starych zdjęć, wiele miejsc wyglądało o wiele lepiej dawniej niż dzisiaj. W tym linku można podejrzeć historie jednej ze stoczni przed wojną . Pamiętam nawet wystawę zdjęć na mojej Politechnice, z przedwojnia.
Dowiedziałem się że moja uczelnia była zbudowana na początku XX wieku, jako niezwykle nowoczesna uczelnia techniczna, której podstawową rolą było rozwijanie techniki morskiej i przygotowywanie kadry technicznej dla przemysłu. Czasy się zmieniają wydział okrętowy nie cieszy się już szacunkiem, a kolejni rektorzy myślą jak go zamknąć.


Fot. Front Gmachu Głównego Politechnik Gdańskiej

poniedziałek, 8 marca 2010

Konserwatyzm to nie PIS

Wiele osób z którymi rozmawiam myli partię braci K. z partią konserwatywną. W ich przypadku jest to nie prawda. Konserwatyzm jest postawą charakteryzującą się przywiązaniem do wolnego rynku i etyki chrześcijańskiej. PIS jest zaś typową partią socjalną w sprawach gospodarki, oni lubią dbać o ludzi, rozdawać socjal i posiadać duże państwowe firmy pod swoją kontrolą. Wolny rynek którym się wszyscy politycy lubią afiszować w programach wyborczych w wielu przypadkach zanika w naszym kraju. Wolno rynkowcy opowiadają się między innymi za prywatnymi szkołami wyższymi i prywatną opieką zdrowotną. Oba te postulaty są niedoprzyjęcia w EU (a co za tym idzie w PL) w przeciwieństwie do USA.
Wolność też jest słowem kluczem po lewica i konserwatyści innego ją definiują. Dla konserwatysty wolność do wolność do decydowania o osobie i swoim majątku, a także pełna odpowiedzialność za własne czyny. Lewica uznaję tzw "wolność do" czyli żeby jednym grupą dawać pewne przywileje kosztem innych grup, tego chcą np feministki które żądają wprowadzenia parytetów w różnych dziedzinach życia. A czym jest parytet ? Najprościej państwo używając prawnego przymusu wprowadza siłą regulacje, które nie są naturalnym wynikiem gry rynkowej tylko czymś sztucznym zaplanowanym przez biurokratę.
Wolność jest brakiem nakazów/zakazów dla konserwatysty, dla człowieka lewicy wolność to regulacja która wprowadza sprawiedliwość.

czwartek, 4 marca 2010

Przy lekturze Kapuścińskiego

Ostatnio sporo się piszę o biografii Ryszarda Kapuścińskiego, znanego dziennikarza i autora wielu "kultowych" książek, których nie miałem okazji poznać. Wziąłem się do roboty i zacząłem lektury "Imperium" tegoż autora. Książka jest niezwykle ciekawa, autor piszę o swoich podróżach i przemyśleniach o ZSRR. Szczególnie zaciekawił mnie opis południa: Gruzja, Armenia, daleka Syberia... jest to ta część świata o której moja wiedza jest szczątkowa. A jest to obszar niezwykły, zwany kolebką ludzkości. Tutaj powstało pierwsze chrześcijańskie państwo, w czasach gdy na terenach polski była dzicz totalna. Region ten jest też stykiem potężnych starożytnych imperiów, jest to także styk potężnych religii i co tu dużo mówić styk Europy i Azji... Pióra pisarza także zasługuje na uznanie. W samej książce pojawia się wiele ciekawych informacji, dowiedziałem się że są ludzie którzy przebijają Rosjan w piciu wódki :O

niedziela, 28 lutego 2010

Komentarz do komentarza

Choroba mnie zmogła, a planowałem odpisać na komentarz zamieszczony pod poprzednim postem. Cytuje: "nie ważne czy skończy się studia, ważne by spróbować. Niesamowite przeżycie, nowi ludzie, ogrom świeżej wiedzy, wcześniej nie znanej."
Ja się z tym kategorycznie i całkowicie nie zgadzam. Takie podejście jest dość powrzechna "na mieście" ja uważam to za podejście infantylne i nie odpowiedzialne. Dlaczego ? Otóż człowiek który idzie na studia jest uznawany za osobę dorosłą, a nie nastolatka. Osoba dorosła musi się charakteryzować odpowiedzialnością za swoję czyny, oraz powinna sama się otrzymywać. Oczywiście istnieje układ rodzina sponsoruje studia, ale w zamian oczekuje się że osoba je chociażby je skończy i będzie miałą lepszy start, przy okazji wzmocni rodzinę. Próbowanie lub zabawę na czyjś koszt uważam za nie poważną.

poniedziałek, 22 lutego 2010

Politechniczne sezony

Na Politechnice rok akademicki dzieli się na dwa specjalne okresy, zawsze przypominam sobie o tym na początku nowego semestru. Mamy lato i zime, semestr letni i zimowy. Niby jak na każdej innej uczelni, ale u nas jest jednak widoczna spora różnica. Chodzi mianowicie o ilość studentów na uczelni, z zasady po pierwszym semestrze ze studiów rezygnuje (lub uczelnia rezygnuje ze studentów) 50% studentów, również na wyższych latach część ludzi żegna się z żakowskim życiem. Dlatego też w lutym nie ma już nieznośnych tłumów przed budynkiem, w windzie znajdzie się miejsce. Nie masz już tzw świeżaków, pierwsza sesja odciska niezatarte piętno w umysłach studentów. Każdy kto przeżył pierwszą sesję może nazywać siebie studentem, gdyż nikt nie traktuje tak ludzi z pierwszego semestru. Ani profesorowie ani starsze roczniki nie uważają za studentów ludzi którzy nie przejdą tej próby ognia.
Ten fenomen przynosi pewne owoce, które są istotne dla funkcjonowania Politechniki w organizmie społecznym regionu. Ludzie którzy wylatują często mówią że uczelnia jest niesamowicie trudna i że atmosfera jest beznadziejna, w ten sposób próbują często przykryć własną porażkę. Z drugiej strony ci którym udało się zaliczyć semestr, popadają w pychę że należą do jakiejś oświeconej kasty lepszych ludzi. Obie te wyżej opisane grupy popadają w nieuzasadnioną przesadę.

środa, 17 lutego 2010

Śnieżna wojna

Tyle śniegu tutaj w Gdańsku od lat nie widziałem, prawie codziennie biegam odśnieżać ulice. Oczywiście pojawiły się problemy, na mojej ulicy gdzie domy są prywatne istnieje nakaz odśnieżania chodników przyległych do prywatnych domów. Niestety połowa ludzi ma gdzieś (co co nie jeżdżą samochodami), a druga połowa odśnieża.

Mamy wojnę !

W normalne dni jesienią lub latem samochody parkują na chodnikach, a ponieważ bogactwo polaków się zwiększyło ostatnio znacznie, zaowocowało to przyrostem samochodów w gospodarstwach domowych. A teraz gdy u sporej części mieszkańców na chodniku postawione są 1,5 m ściany z odśnieżonego śniegu nie da się tam stanąć samochodem. Ludzie zaczęli podkradać sobie miejsca, dawniej było tak że każdy stawał przed swoim domem lub u pobliskiego sąsiada który nie jeździ samochodem. A w TV regionalnej sroga straż miejska straży mandatami, wczoraj nawet postanowiłem zadzwonić żeby przyszli i zrobili porządek. Niestety jakaś "skwaszona baba" zameldowała mi że muszę się umówić w tej sprawie na spotkanie z komendantem straży miejskiej :O
Zaskoczyła mnie i uprzejmie zapytałem "czy robi Pani sobie ze mnie jaja ?", urzędniczce adrenalina uderzyła i zripostowała "czy ja wyglądam żebym sobie jaja robiła ", odpowiedziałem że jej nie widzę przez telefon i skończyłem rozmowę.

Ehhh

poniedziałek, 15 lutego 2010

Holendrzy o Belgach

Drobna uwaga o krajach europejskich, generalnie wszyscy lubią śmiać się z sąsiadów. Niemcy z polaków, polacy z czechów i niemców itp W Holandii śmieją się z belgów, generalnie i są to kawały w stylu ilu belgów potrzeba do wkręcenia żarówki.
Na początku wziąłem to za normalne przekomarzanie się między sąsiadami. Ale po kilku miesiącach zauważyłem pewną natarczywą obsesyjność tych kawałów które pojawiały się jakby nazbyt często. Generalnie jakoś dziwnie było słyszeć coś o nich, nawet pojawiało się to w sytuacjach typu, ktoś wymyślił złe prawo to komentarz był: ten koleś, który to wymyślił jest na pewno z Belgii i wszyscy w szyderczy śmiech... dla mnie jakieś dziwne to.
Podobna była sytuacja jak holender powiedział wiesz widziałem dzisiaj w TV Polskę i jakaś kobieta z południa Polski udzielała wywiadu że jest zimno i nie ma prądu. A potem zaczęła narzekać na wszystko że jest -30 i że lodówka jej nie działa. Na twarzy holendra pojawił się uśmiech i skwitował normalnie ona chyba z Belgii była :P

czwartek, 11 lutego 2010

Shoogunn ogarnia temat

Znowu w swoim rodzinnym 3mieście, jak to się u nas ostatnio zaczęło mówić "ogarniam temat". Odwiedziłem już uczelnie i odbyłem rozmowę z profesorami na temat mojego finiszu.
Mam nadzieję że w najbliższych miesiącach zamknę historię mojej edukacji na politechnice... Sporo rozmawiam z rodziną co się dzieję w mieście i sytuacja nie jest najlepsza.
Gastronomia i przemysł jest w super słabej kondycji. Kelnerzy mają problem bo wypierają ich tani dorabiający studenci, którzy są gotowi pracować za 6 PLN na godzinę ! To zły znak, takie pieniądze płacili mi w 2003 kiedy dorabiałem na studia w knajpie, a ceny wszystkie poszybowały od tego czasu.

W przeciwieństwie do znacznej części dzisiejszych studentów nie planuję kolejnych studiów, uważam że to jest nieopłacalne. Profesja inżynierska która studiuje i praktykuję, nie cieszy się duża estymą w moim własnym mieście, chociaż można nieźle zarobić zagranicą. Nawet na mojej Alma Mater mój wydział nosi piętno czegoś co jest skazane na nieuchronną śmierć.
Stocznie są dobite... problemem jest to że całą aglomeracja jest nierozerwalnie z tym powiązana, dla stoczni pracują setki mniejszych firm: dostawcy narzędzi, specjalnych mebli, łańcuchów, pomp, rur, kabli, nawet sedesy muszą być specjalne okrętowe na statki. Przemysł się zwija więc sporej części pomorzan odbije się to na kieszeni.

Mam nadzieję że coś się ruszy i będzie lepiej.

wtorek, 9 lutego 2010

Dojechałem

Ufff miałem farta 1200km trasy: NL- Germania-PL. Jechało się super rekord na trasie tylko 15godzin w trasie i dwie przerwy. Nie trafiłem też na żadne korki większe, ponadto muszę pochwalić drogowców, że trasy w pomorskim były elegancko odśnieżone.
Godziny w trasie owocowały zmianą krajobrazów, Holandia była w sobote cała w osłonie gęstej mgły, w Niemczech widziałem pierwszy śniego od 2-3 tygodni. A czym dalej na wschód tym śniegu więcej, małe wiozeczki w Polsce naprawdę mnie zaskoczyły ilością śniegu. Takie śniegi to pamiętam z czasów podstawówki.

czwartek, 4 lutego 2010

Legalne czy nie legalne ?

Legalne czy nie legalne, oto jest pytanie. A dokładnie co moge wrzucać, a czego nie mogę pokazywać w blogu. Np youtube albo inne multimedia, pytaniem jest czy mogę bezpośrednio to wrzucić na bloga. Zanim sam się dokopie do tych informacji, asekuracyjnie wrzucam tylko linka, którego wygrzebałem gdzieś w odmętach sieci.

http://www.youtube.com/watch?v=Cge8WdqweOE kawałek muzyki dawnej.

środa, 3 lutego 2010

Środek tygodnia

Czas leci już połowa tygodnia za nami, tzn że teraz jest bliżej weekendu niż dalej. A u mnie przygotowania do podróży, jedzenia na kanapki plus kawa w puszkach kupiona. W końcu będzie się jechać 16, 18 a może 20 godzin ? Kto to wie ?
Pogodę obserwuje codziennie, ale to zawsze jest trochę jak wizyta u wróżki, widzi się co chce. Mam nadzieję że nie utknę gdzieś w Niemczech.
Kiedyś mi się już zdarzyło że w Niemczech koła miasta gdzie przejeżdżałem był zlot EU, no i zamkneli cała autostradę i ruch puścili gdzieś na około... korek był straszliwy.
Inny powód który mnie przyprawia o delikatny nerw to żeby policja się nie przyczepiła do mojego wozu. Cóż miałem delikatny zatarg z autobusem w Rotterdamie, i moje lampy od tamtego czasu są przymocowane na plastikowych paskach :P W sumie wszystko działa i się trzyma, ale jakbym spotkał jakiegoś srogiego policjanta to mogłoby być krucho, a nie chciałbym usłyszeć "Byte bycalen"... brrrr

... myślmy pozytywnie :)
Widzę że tematy ekologiczne są na topie :P Z genialnych pomysłów tutejszych pamiętam jeszcze jeden. Tym razem problem są biedne kraje afrykańskie i fakt że oni ogrzewają się paląc...
... nie wierze że to pisze, ale tak oni o zgrozo palą gałęzie.
Holendrzy w swojej mądrości postanowili zbudować maszynę do palenia odchodów, którą podarują "ciemnym ludą".
Niby śmieszne ,ale to jedna z tym rzeczy która mnie tutaj przeraża. Niby ludzie są równi itp ale zamiast pomyśleć w stylu może zbudować elektrownie, czy zacząć handel tak żeby tamtejsza gospodarka się rozwinęła to jakiegoś poziomu, który pozwoli ludziom zamieszkać w domach, a nie ziemiankach. Ehhh

wtorek, 2 lutego 2010

Rozmyślanie o pogodzie

Fajna sprawa to pisanie bloga. Czekałem kto napisze pierwszy komentarzz :)

Poza tym mentalne przygotowania do podróży. W sobota pakuje dobytek do swojego 4 kołowego przyjaciela i ruszamy do PL z NL. Codziennie obserwuje pogodę, u nas w R'damie póki co na zmianę pada deszcz, pada śnieg, topnieje śnieg i tak w kółka.
Czasem przyjdzie mróz i z podtopionego śniegu powstaje lód... ja bym nie chciał "driftować" bokiem na autostradzie pomiędzy tymi wszystkimi TIRami wyładowanymi dobrami z portu.

Swoją drogą jednym z tematów tabu w biurze gdzie pracuję jest krytyka "global warming", szef się strasznie przejmuje. A ja mam raczej szyderczy stosunek do tego, zwłaszcza kiedy patrze za okno, a z radia biją na alarm że to najgorszą zima w Europie od 10-15 lat.
Szef męczył mnie tyradami w czasie szczytu w Kopenhadze ale potem jak się rozpętała zima nie wracał już do dyskusji, a mi się śmiać chce z tego.
Czasem tylko wspomni jak to syn do szkoły przygotowuję jakaś pracę o klimacie.

PS W prasie holenderskiej pojawił się pomysł na ratunek klimatu. Jacyś naukowcy stwierdzili że nie samochody są najgorsze .... tylko krowy. Tak te miliony befsztyków pasących się w Brazylii produkuje mnóstwo CO2 pierdząc?!
Pomysłem na rozwiązanie problemu jest podatek na mięso !!

poniedziałek, 1 lutego 2010

Typowy pniedziałek

Tydzień czas zacząć !

Mój typowy dzień jest całkiem przewidywalny, pobudka 6:40 , 7:00 wstajemy, chwile po 8:00 w robocie. A w robocie jak to w robocie czas potrafi płynąc wolno lub szybko.
Dzisiaj akurat było w porządku, męczyłem obliczenia konstrukcji stalowej na której ma stać nowy dźwig. Dźwig jest malutki i będzie służył do operacji pomocniczych na pokładzie.
Moim zadaniem było policzyć co się będzie działo w konstukcji pod dźwigiem i na pokładzie na którym konstrukcja się znajduje.
Statek już istnieje, konstrukcja i pokład też, a dźwig jest nowy. Przez pare dni z bosem szukaliśmy patentu jak to przymocować przy jak najmniejszej ingerencji. Wiadomo ma być bezpiecznie i tanio, czyli najlepiej nic nie zmieniać.
Obliczenia jednak pokazywały że nasz dźwig może "fiknąć", ale dzisiaj udało się znaleść dobre rozwiązanie.
To był dobry dzień :) Następne będa nudnawe, bo będzie trzeba raport z tego napisać ...

A to statek o którym mowa:

niedziela, 31 stycznia 2010

Niedziela

Dzień pański, więc idziemy do kościoła. Tutaj w R'damie mamy nawet duża polską parafię i jedną mszę w tygodniu po polsku. Oj można tutaj spotkać narodu, co się rzuca w oczy kościół jest pełen i jest więcej mężczyzn niż kobiet w ławkach, większość na emigracji.
Lubię niedziele jest to jakiś wyjątkowy dzień, polski język też jest dobrze usłyszeć po całym tygodniu słuchania holenderskiego (ten język to mix angielskiego z niemieckim plus sporo charczących dźwięków) .
Zawsze jest to okazja spotkać znajomych którzy pracują w innych firmach, jakaś mała kawka miła rozmowa... i oto chodzi, w końcu niedziela jest do odpoczynku i spędzania czasu z przyjaciółmi i/albo rodziną. Z rodzinką to tylko możliwość via skype lub gg, coż by się zrobiło bez neta :)

sobota, 30 stycznia 2010

Witam

To mój pierwszy post, mój pierwszy blog... co mnie skłoniło do spróbowania sił z blogiem. Generalnie NUDA i spora ilość przemyśleń o ludziach zachodu. Nie ukrywam że jestem osobą dość mocno konserwatywną, jak to kumpel określa "stary republikanin". Mam też żyłkę do podróży, która w tym momencie łaczę z pracą.

Znajduję się teraz w R'damie jak to miejscowi określają, czyli Rotterdamie- przemysłowym sercu Holandii. Z olbrzymim portem, rafineriami i stoczniami. Miasto jest motorem napędowym gospodarki całego kraju, mimo że jest nie wiekszę od rodzinnego Gdańska. Pracuje jako młodszy inżynier, taki od statków, coż siedzę tutaj już od kwietnia.

Miałem sporo szczęścia że udało mi się złapać tą robotę, w sumie to moja pierwsza pierwsza praca jako inżynier, mimo że jeszcze nie skończyłem politechniki :)

W następnym tygodniu kończe mój kontrakt i wracam kończyć studia, a potem...

... zobaczymy głowa pełna pomysłów :)

Ok. Teraz postaram się coś zrobić z szatą graficzną tej stronki.